Realizując pomysł na stworzenie zielonej rzeźby, która miała naśladować ślimaka,
nie przypuszczałam, że projekt przetrwa zaledwie kilka lat. Dokładnie 10 lat temu posadziłam w tym miejscu malutkie sadzonki bukszpanów. Początkowo rzeźba była niepozorna i nie przypominała ślimaka. Z czasem nabrała zielonej masy i kształtów 🙂 Moja radość nie trwała jednak długo. W zeszłym roku nieopatrznie zbyt mocno zaingerowaliśmy w środowisko naturalne i tuż przy rzeźbie postawiliśmy lekką altanę, która miała stanowić uzupełnienie tego urokliwego zakątka. To był błąd. Zarówno altana, jak i sąsiednia wysoka rabata przyczyniły się do zmniejszenia cyrkulacji powietrza w tym miejscu. Skutkiem tego moje bukszpany zostały zaatakowane przez grzyby. Zapewne przyczyn tego stanu rzeczy było więcej: zimowe uszkodzenia roślin, zbyt wilgotne podłoże itp.
Z soczyście zielonej rzeźby pozostał brązowy szkielet 🙁 Niestety nie udało się go uratować wcześniej. Próbowaliśmy walczyć naturalnymi sposobami, gdyż nie używamy chemii w ogrodzie. Wszystko zawiodło 🙁 Musieliśmy pożegnać naszego ślimaka.
Tak wyglądały pojedyncze zaatakowane chorobą sadzonki.